Święta oczami bordera?
To na pewno wielka, niezrozumiała plątanina ludzi, którzy wszędzie i w zawrotnym tempie przemieszczają się po domu, by wszystko przygotować, dopiąć do tej przez cały rok oczekiwanej kolacji.
Wiele nowych wrażeń, gdy do jednego domu,( który zazwyczaj jest bardziej pusty w ludziach, niż pełny) nagle zjeżdżają się krewni.
I z pewnością wiele smakowitych zapachów, obok których trudno nie przejść obojętnie ; )
Na szczęście, Nelly nie musiała spędzać czasu jako jedyny z czterołapnych – Darsi, i Galia przyjezdna z Łodzi – i od razu weselej!
Naprawdę, wspaniałe wrażenie, gdy pod stołem, gdzie wraz z całą rodzinką zasiedliśmy do Kolacji, czuwały nasze trzy burki ; )
Może dla nich było to mniej fajne, bo uparcie czekały, aż komuś ręka uwinie się pod stół, trzymając jakiś smaczny kąsek. No przyznać muszę, że pieski po kolacji nie były poszkodowane.. ; )
Co do jedzenia i Nellówki – w okresie zimowym w końcu przybrała na wadze, z czego się cieszę, gdyż zawsze z jedzeniem właśnie miała problemy – moja sucza należy bowiem do piesków-niejadków; zazwyczaj wygląda jak biedny, niedokarmiony szczurasek, który ledwo utrzymuje się prze powiewach wiatru. Może i przesadziłam, ale zawsze z takim obrazkiem mi się kojarzyła.. Obecnie nabrała zdrowej, odpowiedniej wagi, przy czym ma odpowiednio dużo ruchu, więc jestem zadowolona.
Z tym chuderlakiem od razu kojarzy mi się Walentynkowa wystawa w Bydgoszczy, na której Nellówka wyglądała tragicznie, sędzina od razu odgadnęła, iż jest niejadkiem… Zbliża się kolejna wystawa z tego cyklu, więc mam nadzieję, że teraz będzie inaczej..
A więc, jak to zawsze bywa: Święta, Święta i po Świętach.
Następne już za rok!